środa, 30 października 2013

Rozdział 7


Rozmawialiśmy bardzo długo. Zerknęłam wreszcie na zegarek. 04?!
-Zayn nie chcę cię martwic, ale jest chyba późno- wskazałam palcem na zegarek.
-Raczej wcześnie- posłał mi ten jeden z jego najsłodszych uśmiechów.-To może ja już będę się zbierał.
-Tak wcześnie?- oboje się zaśmialiśmy.
-Przyjdę po ciebie jutro... em to znaczy dzisiaj o 13. Ok?- podniósł się z ziemi i podał mi rękę. Położyłam swoją dłoń na jego ogromnej. Po chwili stałam tuż przednim.
-Ok-powiedziałam-Jak już wychodzisz, to wyjdź przez drzwi.
-Zabierasz mi frajdę- otworzył drzwi i wskazał ręką. Weszłam na korytarz, a Zayn tuż za mną.

-Błagam tylko cicho- szepnęłam z błagalnym wzrokiem.
-Dobra,dobra- tak mi się wydaję, że miał zamiar zapalić światło. Szybko dostać kuksańca w bok.
-Ała. A to za co?
-Nie zapalaj.
-Chcesz się o coś zabić?- przekrzywił głowę w bok.
-Raczej nie, ale obudzisz rodziców i zrzędę- zachichotał.
-To co.
-A to, że będą się później czepiać- powiedziałam szybko.

Schodziliśmy po schodach. Nagle nie wiem jak potknęłam się o własne nogi. Ześlizgnęłam się z jednego schodka. Poczułam jak ktoś łapię mię za ramię.


-A nie mówiłem, że się zabijesz?- jego konciki ust uniosły się i uformowały przepiękny uśmiech.

-Jak widzisz żyję.

Usłyszałam skrzypienie drzwi. Złapałam Zayna za rękę i popędziłam na dół.

-Co ci?- spytał z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
-Nie słyszałeś jak ktoś wychodzi z pokoju?- wyprowadziłam go z domu, a sama stanęłam na wycieraczce zamykając po cichu drzwi.

-Słyszałem, ale czemu uciekasz?
-Nie uciekam. Po prostu jak cię zobaczą to będą gadać, że z tobą jestem itp-powiedziałam na jednym wdechu.
-A to źle?- zdecydowanie zmniejszył dystans między nami.
-Co nie...- mój oddech przyspieszył razem z biciem serca. Poczułam jak moje policzki oblewają gorące, czerwone plamy. 

Spojrzałam mu prosto w oczy. W jego miodowych tęczówkach można by tonąć i tonąć... Wbiłam wzrok w jego malinowe usta. 

Zayn zauważył, że się na niego gapię. Odchrząknął i zachichotał. Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce wstydu.
-Słodko wyglądasz jak się rumienisz- przejechał palcem po moim prawym poliku. Położyłam rękę na jego torsie. Poczułam idealnie wyrzeźbioną i umięśnioną klatkę piersiową. Widziałam rozbawienie Zayna.

-Podoba ci się?- zobaczyłam blask w jego oczach. Pierdolone rumieńce znowu oblały moje poliki. Zawsze pojawiały się, gdy Zayn mówił coś miłego w moim kierunku. Tylko przy nim czułam się taka ważna i znacząca. Przy nim zapominałam jak oddychać. Nigdy nie zachowywałam się tak przy żadnym chłopaku, a zwłaszcza jak byłam z Justinem (moim byłym). Miałam w dupie czy uzna mnie za idiotkę, on był zwykłym dupkiem, a Zayn? Wydaje mi się, że coś dla niego znaczę. A może to tylko złudzenie? Może śnię o takim idealnym chłopaku jak Zayn. Tak naprawdę nic o nim nie wiem. Wydaje się spoko. Mogłabym codziennie patrzeć w jego oczy i nigdy by mi się to nie znudziło.

-Czemu się tak na mnie patrzysz?- jego konciki ust podniosły się do góry.
-Em...przepraszam- w moim głosie można było usłyszeć wstyd, zażenowanie. Spuściłam głowę i zaczęłam bawić się palcami. Moje paznokcie zdawały się bardziej interesujące niż kiedyś. Poczułam znane uczucie na policzkach.

-Mi to wcale nie przeszkadza- ujął mój podbródek w dłoń. Uniósł go do góry na taką wysokość, żebym znowu mogła zatopić się w jego miodowych tęczówkach. Powoli zaczął się do mnie zbliżać. Nadal patrzył mi głęboko w oczy. Dobrze wiedziałam co chciał zrobić.

-Nie ja nie mogę- szybko odskoczyłam i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Po mojej głowie chodziły tylko myśli typu "Co ja właśnie zrobiłam?!" albo "Ale z ciebie idiotka!". Sunęłam się po drzwiach i opadłam na ziemię. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, gdy doszłam do tego, że właśnie go straciłam.






1 komentarz:

  1. Świetny. Dopiero wpadłam na twojego bloga i bardzo mi sie spodobał i mam zamiar go czytać. Czekam an nn<3

    OdpowiedzUsuń