-Budyń!- krzyknął Niall, kiedy wszedłem do pokoju.
-Nie ty smerf. Masz- wyciągnąłem rękę. Nialler od razu chwycił łyżkę i zabrał się za jedzenie.
-Jak tam Cat?- zapytał po chwili ciszy.
-Można powiedzieć, że dobrze.
-Uzasadnij swoją wypowiedź- nauczyciel się znalazł. Opowiedziałem mu całą historię. On jedynie kiwał głową co oznacza, że rozumiał.... chyba.
-I co ogarniasz?- zapytałem zmęczony całą tą sytuacją.
-Ale, że co?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- No to co ci przed chwilą powiedziałem!- nerwy już mi puszczały. Ja tu mózg wytężam, żeby to co powiedziałem było okej, a on... o jednorożcach myśli?
-Aaaa... toooo. No to chyba tak- zrobił minę tybu "o czym ty mówisz?"
-Dzięki bardzo za wysłuchanie- odpowiedziałem ironicznie.
-No sorry. Wiesz, że też nie mam łatwo. Ja już nie wytrzymuję z Alice! Mam jej dość- nareszcie to przyznał. Nigdy jej nie lubiłem. Tak jak wszyscy z resztą. Niall jest w nią tak zapatrzony, że widzi w niej tylko anioła, którym oczywiście nie jest.
-To z nią zerwij- powiedziałem jak by to była najbardziej oczywiata żecz na świecie.
-Nie mogę! Ty nie rozumiesz! Ja... ja... - zaciął się na chwilę- ... ją kocham...
-Naserio? Jestem młody i jeszcze nie ślepy- w ogóle co znaczy kochać? To słowo jest bez sensu. Jeżeli chłopak mówi dziewczynie, że ją kocha, a potem z nią zrywa to co? Znaczy, że kłamał? I to właśnie jest miłość. Uczucie, które nie trwa wiecznie.
-Nie mów tak. Wiecie, że jest dla mnie ważna. A tak w ogóle to co ty wiesz o miłości?-zapytał ironicznie.
-Napewno więcej niż ty. Ty nie widzisz, że ona cię rani?! Od dwóch miesięcy chodzisz przymulony. Mi się wydaję, że ona ma cię w dupięle! Gdyby tak nie było to by nie darła papy za bype co! Alice nie jest warta twojego poświęcenia. Na twoim miejscu dałbym se spokuj- co chwilę podnosiłem głos. Przywaliłbym w papę temu kto skrzywdził moich przyjaciół. Alice nie uderzę, bo to nie fajnie bić laski. Nigdy tego nie zrobiłem i nie zrobię.
- Zayn wiesz, że twoje zdanie mnie nie obchodzi- powiedział bardzo spokojnie blondyn. Nieraz jego spokuj mnie zaskakiwał. Ja bym tak nie mógł.
-Wiem i to boli mnie najbardziej- po woli wstałem z łóżka i złapałem za klamkę.- Cześć- otworzyłem drzwi i wyszedłem.
-Nie ty smerf. Masz- wyciągnąłem rękę. Nialler od razu chwycił łyżkę i zabrał się za jedzenie.
-Jak tam Cat?- zapytał po chwili ciszy.
-Można powiedzieć, że dobrze.
-Uzasadnij swoją wypowiedź- nauczyciel się znalazł. Opowiedziałem mu całą historię. On jedynie kiwał głową co oznacza, że rozumiał.... chyba.
-I co ogarniasz?- zapytałem zmęczony całą tą sytuacją.
-Ale, że co?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- No to co ci przed chwilą powiedziałem!- nerwy już mi puszczały. Ja tu mózg wytężam, żeby to co powiedziałem było okej, a on... o jednorożcach myśli?
-Aaaa... toooo. No to chyba tak- zrobił minę tybu "o czym ty mówisz?"
-Dzięki bardzo za wysłuchanie- odpowiedziałem ironicznie.
-No sorry. Wiesz, że też nie mam łatwo. Ja już nie wytrzymuję z Alice! Mam jej dość- nareszcie to przyznał. Nigdy jej nie lubiłem. Tak jak wszyscy z resztą. Niall jest w nią tak zapatrzony, że widzi w niej tylko anioła, którym oczywiście nie jest.
-To z nią zerwij- powiedziałem jak by to była najbardziej oczywiata żecz na świecie.
-Nie mogę! Ty nie rozumiesz! Ja... ja... - zaciął się na chwilę- ... ją kocham...
-Naserio? Jestem młody i jeszcze nie ślepy- w ogóle co znaczy kochać? To słowo jest bez sensu. Jeżeli chłopak mówi dziewczynie, że ją kocha, a potem z nią zrywa to co? Znaczy, że kłamał? I to właśnie jest miłość. Uczucie, które nie trwa wiecznie.
-Nie mów tak. Wiecie, że jest dla mnie ważna. A tak w ogóle to co ty wiesz o miłości?-zapytał ironicznie.
-Napewno więcej niż ty. Ty nie widzisz, że ona cię rani?! Od dwóch miesięcy chodzisz przymulony. Mi się wydaję, że ona ma cię w dupięle! Gdyby tak nie było to by nie darła papy za bype co! Alice nie jest warta twojego poświęcenia. Na twoim miejscu dałbym se spokuj- co chwilę podnosiłem głos. Przywaliłbym w papę temu kto skrzywdził moich przyjaciół. Alice nie uderzę, bo to nie fajnie bić laski. Nigdy tego nie zrobiłem i nie zrobię.
- Zayn wiesz, że twoje zdanie mnie nie obchodzi- powiedział bardzo spokojnie blondyn. Nieraz jego spokuj mnie zaskakiwał. Ja bym tak nie mógł.
-Wiem i to boli mnie najbardziej- po woli wstałem z łóżka i złapałem za klamkę.- Cześć- otworzyłem drzwi i wyszedłem.
-Do widzenia- krzyknąłem wychodząc z domu Nialla. Wiedziałem, że bl9ndyn nie należy do mądrzejszej grupy ludzi, ale żeby być aż tak zaśpepiony? Przez jedną dziewczyne? Przez dłuższy czas zastanawiałem się nad tym. W ogóle nie zwracałem uwagi na drogę. W mojej głowie było tylko jedno pytanie " Jak można być tak ślepym" i jedna dziewczyna. Cat.
*******************************************
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Gdyby co sorki za błędy na fonie pisałam. Dzięki tym co czytają i proszę jeśli się podoba komentujcie ;) NO I OCZYWIŚCIE DZIĘKUJĘ ZA 700 WYŚWIETLEŃ. MYŚLE,ŻE DOBIJECIE DO 1000. JESTEŚCIE ŚWIETNI! <3
/YOLO
/YOLO
Cudowny. Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńDziękuje ;) taki komentarz daje wielką motywację ;*
Usuńświetny rozdział i blog :D
OdpowiedzUsuń