sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 11




Zatrzymałem się na czerwonym świetle. Dopiero w tamtym momencie uświadomiłem sobie, że nie mogę wrócić do domu. Tylko kurwa gdzie ja będę spać? Może Lou mnie przenocuje? Warto spróbować. Po zapaleniu się zielonego światła skręciłem na ulicę gdzie mieszka Tommo. Chłopak ma farta, bo wyptowadził się od rodziców. Mam wystarczająco kasy na dom, ale nie zostawię mamy samej z tym skurwielem. Jest najważniejszą kobietą w moim życiu. Chciałbym się jej jakoś odwdzięczyć za to wszystko co dla mnie zrobiła.

Zatrzymałem się pod domem sztyna. Wysiadłem z samochodu i ruszyłem w stronę bramy. Przycisnąłem czerwony przycisk od domofou. Cisza...
-Kurwa odbierz- mruknąłem sam do siebie. Ponownie go nadusiłem. Kurwa nie jestem głupi. Jego samochód stoi przed ggarażem.Louis nigdzie się bez niego nie rusza. Nawet do marketu obok nie chcę mu się iść.

Wyciągnąłem mojego czarnego iPhone i postanowiłem napisać do PanaNieChceMiSięOtworzyć.


Do:Louis
Od:Zayn

  Miło by było gdybyś ruszył swój     zadek i otworzył bramę.-_- 


Po chwili usłyszałem charakterystyczny zgrzyt domofonu. Otworzyłem bramę.  To samo zrobiłem z drzwiami.
-Cześć. Sory, że nie otwierałem myślałem, że to Holly- powiedział Lou kiedy wszedłem do środka.
-Co się znowu stało?- zapytałem ściągając buty. Jak nie Niall to Louis.  Co oni mają z tymi babami?
-Chciała wyciągnąć mnie to teatru- zrobił minę jakby zobaczył najbardziej obrzydliwą rzecz na świecie- a ja powiedziałem jej, że jadę do rodziców i nie będzie mnie w domu- zaśmiałem się cicho. Lou i teatr. Na samą myśl o tym chciało mi się strasznie śmiać.
-Haha. Ty i teatr. Hahah. Zasnął byś tam.
-No właśnie wiem- jego usta ułożyły się w prostą linię- Narobiłbym jej obciachu.
-To żadna nowość- uśmiechnąłem się łobuziersko. Tommo zrobił oburzoną minę.
-Pff. Foch- skrzyżował ręce na klatce piersiowej i odwrócił głowę w bok.
-Na pięć minut?
-Może.
Ominąłem tego pajaca i wszedłem do wielgaśnego salonu. Tak często przebywaliśmy u niego, że czuliśmy się jak u siebie. Z resztą i tak Lou zawsze nas upominał, że możemy robić co chcemy.
Usiadłem na sofie gdzie po chwili znalazł się nasz obrażalski.
-Już mi przeszło- wyszczeżył zęby. Ten facet zawsze jest nieogarnięty i robi z siebie klauna, a laski na niego lecą. 
-No to co chciałeś?-zapytał po chwili.
-A czy ja zawszę muszę coś chciać? Nie można tak po prostu przyjść do kumpla?- odpowiedziem pytaniem na pytanie. 
-W twoim przypadku nie- spojrzał na mnie wyczekająco.
-Mogę u ciebie przenocować?- zapytałem prosto z mostu.
-Oczywiście stary. Możesz tu być ile chcesz. Nudzi mi się samemu w takim wielkim domu.
-Dzięki. Jestem ci dłużny...znowu.



*****************************************

Heeejooo ;)

Wow już 800 wyświetleń! Jestem wam bardzo wdzięczna ! Tylko moglibyście jeszcze komentować xd To naprawdę daje motywację! Dziękuję Zosi Malik, która komentuje każdy rozdział. Dziękuję kochana! <3 


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

PS1 Zapraszam do czytania Flower : http://flower-louistomlinson.blogspot.com/ 
PS2 Czy tylko ja kocham piosenkę Happily ? *-*


                                                             Bayyy  xx.



/YOLO



3 komentarze:

  1. Rozdział przecudowny. Nie masz za co dziękować kochanie. <3Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww.. *__* Przeczytałam wszystko <3 Świetnie piszesz :) Masz talent :) Co chwilę się uśmiechałam ;)) ( To dobry znak XD ) Czekam na nastęny! <3

    OdpowiedzUsuń