wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 23

Kilka razy próbowałam wysiąść z samochodu. Louis był na skraju wytrzymałości. Wreszcie sięgnął pod krzesło i wyciągnął coś czego nie zdołałam zobaczyć. Zjechał na pobocze i oparł się o mnie. Czułam, że zakłada coś na moją rękę. Spojrzałam zdezorientowana na moją rękę przymocowaną do drzwi.
   -Kajdanki? Serio?- spytałam zirytowana. Uśmiechnął się.
   -Nie chcesz chyba "tym razem" spowodować wypadku?
 Wywróciłam oczami i wróciłam do błądzenia wściekłym wzrokiem po okolicy. 
    -Co tak w ogóle zmusiło cię do próby samobójczej? 
    -Nie mieli mojego rozmiaru w sklepie, wiesz?- zabrzmiało to tak oschle, że aż ja się zdziwiłam.
    -Wyluzuj księżniczko. Chcę z tobą poćwiczyć przed spowiadaniem się Malikowi. On ci nie daruje. Jest tobą tak zauroczony.
  Spojrzałam na niego zaszokowana. Mną? Ha. Prędzej bym uwierzyła jakby powiedział, że jest zaczarowany Harrym a nie mną. Nonsens. 
  On wzruszył tylko ramionami i skupił się na drodze. Wsłuchiwałam się w ostatnie wersy Jim'a Morisona "The Doors", gdy nagle z głośnika radia rozbrzmiał kawałek The Rolling Stones "Doom And Gloom". Jęknęłam z radości. 
    -Podgłośnij, proszę. Uwielbiam ten kawałek.
    -The Rolling Stones powiadasz?- zmarszczył lekko brwi z uśmiechem.-Niezły wybór- dokończył.
  Przez resztę drogi milczałam. W końcu stanęliśmy przed ogromnym domem. Z zaciekawieniem wpatrywałam się w wielki płot otaczający budynek.
     -Następny pałac...- bąknęłam.
     -Na co czekasz? Wyłaź- spojrzałam na chłopaka najbardziej zirytowanym spojtzeniem na jaki było mnie stać. Na początku wydawał się zdezorientowany lecz zerknął na moją dłoń przymocowaną do drzwi i pacnął się w głowę. Z kieszeni wyciągnął mały, srebrny kluczyk i ponownie się nade mną pochylił. Zdecydowanie nie odpowiadała mi jego bliskość.
     -Co za idiota trzyma kluczyk w kieszeni. Kto w ogóle trzyma kajdanki w samochodzie? 
     -Ja.
  Jego zdecydowana mina mnie uciszyła. Rozmasowałam czerwony nadgarstek i z uniesioną głową czekałam, aż otworzy mi drzwi. Zapukał do okna lecz ja nadal się nie ruszałam. Kiedy w końcu je otworzył spotkałam się z jego gniewnym wzrokiem. Niczym dama wyszłam z auta i oklepałam swoją niewidzialną sukienkę. 
      

    -Przestaniesz zgrywać sukę?- zapytał wpisując kod do bramy.
    -Ja nikogo nie zgrywam- odpowiedziałam dumnie. Może dadzą mi spokój, jak będę chamska? 
  Furtka zabrzęczała i się otworzyła. Za nią znajdowała się kamienna ścieżka prowadząca do drzwi. Wokoło rosły małe krzewy.
     -Boże. Kto tu mieszka? Królowa?
     -Nie. Harry.

  Ach. Harry. Mogłabym się spodziewać. Duży dom pasuje do jego wielkiego ego. Wszysko się zgadza. Kiedy doszliśmy do drzwi prychnęłam. Na drzwiach znajdowało się mosiężne kowadło. Zarechotałam kiedy Louis jego użył. 
  Po chwili zza drzwi wysunęła się czarna czupryna. Harry. Kiedy nas zobaczył otworzył drzwi na oścież.
   
      -Co was sprowadza w moje progi? - jego czarujący ton nie sprawił na mnie wrażenia. 
      -Próba samobójcza- Louis zerknął na mnie i wszedł do środka. Zetknęłam się z zdezorientowanym spojrzemiem loczka i poszłam w ślady kajdankowego sprawcy.

    W środku panował perfekcyjny porządek, aż za perfekcyjny. Z pokoju za ścianą dobiegały głośne śmiechy. Brunet doprowadził mnie do wielkiego pomieszczenia z telewizorem, zajmujący całą ścianę oraz wielka kanapa, na której siedział Niall i... Zayn...

      -Em... Lou, wytłumaczyłbyś mi o co chodzi?- patrzył na mnie z przerażeniem. 
      -Słyszysz? Wytłumacz im- z jego głosu moźna było stwierdzić, że jest zażenowany. Oj, Katherine. Udało ci się go wkurzyć. Spojrzenia blondyna i mulata skierowały się w moją stronę.
       -Wcale nie chciałam rzucić się pod twój samochód, Louis- mlasnęłam oglądając swoje paznokcie. Przydałoby się je pomalować...
       -Oh, wybaczam ci- burknął.-Następnym razem cię ptzejadę.
       -Co zrobiłaś?-jęknął Zayn, nie zwracając uwagi na komentarz Louisa.
       -To było niechcący...
       -Niechcący wpadłaś pod samochód Tomlinsona?
       -Tak jakby.
       -Nic ci nie jest?- podszedł do mnie i zaczął oglądać mój nadgarstek. Wskazał na niego. Spokrzałam na Louisa. Wzruszył ramionami i odpowiedział:
       -Mały wypadek z kajdankami.
       -Boże... Z kim ja żyję...
       -Taki klimat- przyznałam. Wściekłe spojrzenie mulata mnie uciszyło. 
       -No i co ja mam z wami zrobić?
       -Zdecydowanie zamknąć tą psycholkę w psychiatryku...- mruknął rozbawiony Tomlinson.

   **********************
WITAJCIE! Chciałabym was pionformować (zwłaszcza czytelników Flower), że prawdopodobnie historię Louisa i Rose powierze mojej przyjaciółce. Z braku pomysłu muszę to zrobić. Natomiast niedługo pojawi się nowy blog. Tym razem będzie opowiadała ona o nastoletniej Nessie. Myślę, że wam się spodoba :)

/ YOLO
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz